I nastał sądny dzień farbowania
włosów. Jest to czynność wybitnie przeze mnie znienawidzona,
niezależnie od tego, czy farbuję w domu, czy w salonie. Tym razem
farbowałam w domu i zdecydowałam się na farbę Garnier Olia,
złocisty brąz 5.3, której wcześniej jeszcze nigdy nie używałam.
Skracając moją kolorowo-włosową
historię, to wcześniej farbowałam Castingiem, kolor mroźna
czekolada, który baaaardzo mi się podobał, jednak z czasem włosy
robiły się za ciemne, a po samej farbie były takie plastikowe i
sianowate. Zaczęłam więc szukać innej farby. Próbowałam Loreal
Preference, która szybko się wypłukiwała i zostawiła żółtko
na mojej głowie, w tak zwanym międzyczasie wyhodowałam sobie
niezłe odrosty, których dla zdrowia psychicznego naszych drogich Czytelniczek pokazywać nie będę. Kolejnego farbowania trochę się
bałam – zależało mi na tym, aby farba wyrównała kolor odrostów
(też brąz, tylko taki odcień bez wyrazu + kilka siwków), zakryła
rude żółtko po poprzedniej farbie i jakoś stopiła się z
końcówkami, które mają chłodny odcień, przez które prześwitują
mahoniowe refleksy. Czemu nie poszłam do salonu? Jest to związane z
przeprowadzką i tym, że nie znalazłam jeszcze salonu i fryzjerki,
której mogłabym zaufać.
W opakowaniu znajdują się:
- utleniacz (i tu ogromny minus za opakowanie – nie da się z niego wszystkiego wycisnąc)
- farba (w metalowej tubce jak praktycznie każda inna)
- odżywka (kolejny minus i znów za opakowanie – samemu z mokrymi rękami znów nie da się dostać do jej wnętrza)
- czarne fajne rękawiczki
- instrukcja
Farbę należy zmieszać w miseczce i
nakładać pędzlem. I tu pierwsze przerażenie. Po wyciśnięciu
utleniacza i farby do miseczki wyglądało to tak:
Na szczęście mieszanka szybko zaczęła zmieniać kolor na bliższy moim wyobrażeniom :) Zapach farby nie
przeraża. Na pewno nie śmierdzi, ale ładnym zapachem też bym tego
nie nazwała.
Mokre włosy również nie wskazywały na jakiś konkretny kolor, co mnie trochę stresowało, bo tu i ówdzie znów widziałam żółtko...
![]() |
Mokre włosy z odżywką... |
Rezultat
Farba średnio pokryła moje siwki, ale
nie rzucają się w oczy. Ładnie wyrównała kolor odrostów,
wypłowiałych poprzednich odrostów i w sumie to zlała się z
kolorem na długości (farbę nakładałam najpierw na odrosty, potem
na całość).
Włosy po farbowaniu są gładkie,
błyszczące i miękkie. Podczas samego farbowania włosy mi również
nie wypadały garściami, jak było przy castingu.
Kolor na odrostach wyszedł praktycznie
jak ten na opakowaniu. Włosów na długości nie rozjaśnił, ale
też i tego od tej farby nie oczekiwałam.
Generalnie – prawie same plusy!
Podsumowanie
+ kolor jak na opakowaniu
+ nie ma nieprzyjemnego zapachu
+ podczas farbowania włosy nie
wypadają
+ farba wyrównała kolor odrostów i
wypłowiałego poprzedniego koloru
+ miękkie i błyszczące włosy po
farbowaniu
+ cena (kupiłam ją za ok 20 zł)
+ wydajność – jedno opakowanie
starczyło na farbowanie całych włosów, których trochę jest
- opakowanie, które nie pozwala na
wydobycie całego produktu
Miałyście jakieś doświadczenia z tą
farbą? Wolicie farbować w domu czy w salonie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz