Witam wszystkich w Nowym Roku!
W dzisiejszym poście chciałabym
zwrócić uwagę na bardzo trudny dla wszystkich nas okres w życiu i
napisać kilka słów o tym, jak go przetrwać lub przynajmniej
chociaż trochę sobie pomóc. Wszystkie moje rady będą oparte na
doświadczeniu, ponieważ ten diabelski okres w moim życiu już trwa
i trwa, lecz mam nadzieję, że wkrótce się skończy. Za to Izę
już wkrótce dopadnie. O co chodzi?
O remont mieszkania :) A teraz już tak
na poważnie – remont to istny armagedon w domu, w życiu, a także
na głowie i na twarzy (nie mówiąc już o całej skórze). Nie będę
pisać o próbie jakiejkolwiek organizacji rzeczy, które koniec
końców i tak okażą się wszędzie, tylko nie tam, gdzie byśmy
tego chciały, a każdy ranek niezależnie od naszych starań i
będzie się zaczynał od pytań TŻ „Kochanie, gdzie są moje
skarpetki?!”, „A gdzie znajdę jakiś ręcznik?” itd. Znajomy
temat?
Wszędzie unoszący się pył i kurz
(szczególnie podczas robienia gipsówek) może w jeden dzień
zniszczyć to, o co miesiącami dbamy – ładną cerę i ładne
włosy. Niestety nie zawsze można się wyprowadzić do jakiegoś
cywilizowanego miejsca podczas remontu, a w naszym przypadku
większość remontowych czynności wykonywaliśmy sami. Co nam
pomoże? Silikon :D
Otóż mój TŻ codziennie się ze mnie
śmiał, że się maluję do gipsowania ścian, nie mówiąc już o
cudach, które robiłam na głowie. Ale uwierzcie mi – warto.
Krok pierwszy – nawilżenie
Na twarz na dzień nakładam bardzo
mocno nawilżający i ochronny krem, który nanoszę maksymalnie
grubą warstwą, która jeszcze dobrze się wchłania (jak się źle
wchłonie lub krem pozostawia film, to cały kurz przyklei się do
buzi, a tego przecież nie chcemy). Aktualnie stosuję Sylveco
brzozowy z betuliną lub Avon E-Defence.
Krok drugi – baza
W tym trudnym dla naszej skóry okresie
warto zainwestować w bazę na bazie silikonu (np. Sephora),
która niejako odizoluje naszą skórę od tego całego latającego w
powietrzu pyłu. Nie mówiąc już o innych substancjach, które z
pędzla lub szpachelki lądują na naszej twarzy.
Krok trzeci – oczyszczanie
Ja stosuję gąbkę do demakijażu,
która delikatnie, ale konkretnie oczyszcza twarz. Polecam też
peelingi do codziennego stosowania (w sensie kosmetyki, przeznaczone
do codziennego stosowania). Osobom z delikatną skórą, które
obawiają się przesuszenia polecam olejki do oczyszczania twarzy
(np. z Ziai z serii AZS lub Ulga).
Ponadto bardzo polecam olejek do
kąpieli i pod prysznic Ziaja do skóry z AZS:
http://ziaja.com/ziaja-med/2935,natluszczajacy-olejek-myjacy-do-kapieli-i-pod-prysznic
Jest to kosmetyk, który zabezpiecza skórę przed przesuszeniem już podczas kąpieli. Codzienne zmywanie ze skóry farby, gipsu i innych specyfików doszczętnie niszczy naturalny płaszcz lipidowy, dlatego tak ważne jest natłuszczanie i nawilżanie.
Jest to kosmetyk, który zabezpiecza skórę przed przesuszeniem już podczas kąpieli. Codzienne zmywanie ze skóry farby, gipsu i innych specyfików doszczętnie niszczy naturalny płaszcz lipidowy, dlatego tak ważne jest natłuszczanie i nawilżanie.
Do ciała na noc dobrze sprawdzają się
balsamy natłuszczające, np. masełka. Ostatnio bardzo lubię
cedrowe masło do ciała z Natury Siberici, ale mam też a Avonu
oliwkowe z serii Planet Spa oraz nieśmiertelna Ziaja (i cała masa
innych, bo u mnie lista natłuszczających balsamów do ciała jest
dłuuuuga).
Krok między krokami :P – włosy
Włosom Iza poświęciłaby pewnie
więcej miejsca, ale ja mogę powiedzieć jedno – silikonowe
odżywki to jest to :) Warto zabezpieczyć końcówki lub jak w
przypadku moich długich włosów ich znaczną część serum lub
odżywką, która ma w składzie silikon. Oczywiście we wszystkim
trzeba mieć umiar, każdy zna swoje włosy i wie, na co i w jakich
ilościach może sobie pozwolić. Ja na ogół robię tak: wieczorem
myję włosy jakimś delikatnym szamponem (ach Natura Siberica,
kocham ich szampony – wszystkie), nakładam regenerującą odżywkę,
która nie obciąża włosów (aktualnie – cedrowa Planeta
Organica, która moich włosów akurat nie obciąża), a rano
nakładam serum/odżywkę na końcówki (u mnie aktualnie jedwab z
Joanny). Bardzo tego pilnuję, co nie jest łatwe. Muszę się
przyznać, że na co dzień specjalnie o włosy dbać nie lubię, ale
ciiii :P Bo się jeszcze Iza dowie ;)
Całą misterną pielęgnacyjną
konstrukcję zawijam w koczek, upinam wszystkie odstające pasma i
moją pseudogrzywkę, a następnie na to wszystko zakładam chustkę.
Wygląda śmiesznie – tak. Trochę debilnie? – tak. Chroni włosy
– zdecydowanie tak. Prawdę mówiąc nie wiem, co niszczy włosy
bardziej niż pył z szlifowanych ścian, więc warto się postarać
zabezpieczyć włosy. Na zachętę dodam, że po remoncie kuchni
miałam tak dość przesuszonych końcówek, że wolałam znacznie
skrócić włosy, niż próbować je jeszcze odratować. I niech nie
zmyli Was prostota ów czynności – uwierzcie mi, w większości
przypadków po całym dniu w pracy i sprzątaniu po raz kolejny
całego domu z pyłu, który się bierze nie wiadomo skąd, mam
ochotę zasnąć już pod prysznicem, nie myśląc już nawet o
jakiejś odżywce czy czymkolwiek poza poduszką i kołdrą (które
spoczywają gdzieś w otchłani kartonów i poprzestawianych szaf).
Co nam jeszcze pozostaje? To, czym na
ogół pracujemy i sprzątamy – ręce. Ale jest to moje oczko w
głowie, więc dłoniom i sposobom ich zabezpieczenia i pielęgnacji
poświęcę oddzielny wpis :)
Iza: Hehe... padłam;) Bardzo fajny pościk Kochana :*
OdpowiedzUsuń