Już
od czasów gimnazjum miałam problem z wypadaniem włosów.
Mimo że moja wiedza z zakresu ich pielęgnacji była wtedy
niewielka, próbowałam jakoś poradzić sobie z tym problemem –
niestety z niewielkim skutkiem.
Dziś
chciałabym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat
kilku metod, głównie tych najpopularniejszych, które
przetestowałam na skórze własnej głowy ;) Zapraszam zatem do
lektury :)
- Tabletki, pastylki (typu Vitapil, Bellisa, Skrzypovita)
U
mnie stosowanie samych tego typu suplementów nie wpłynęło
znacznie na
poprawę
tytułowego problemu. W mojej ocenie tabletki mogą wspomagać walkę
z wypadaniem przy równoczesnym stosowaniu np. wcierek.
- Kozieradka
A
raczej wcierka, jaką otrzymujemy poprzez zaparzenie niewielkiej
ilości nasion kozieradki.Jest łatwo dostępna (m. in. w aptekach,
sklepach zielarskich i niektórych sklepach spożywczych) i tania,
bo kosztuje ok 2-3 zł. Pod względem działania jest to wg mnie
najlepsza wcierka, jaką stosowałam do tej pory. Nie dość że
po miesiącu włosy przestały mi wypadać, to pojawiło się na
mojej głowie mnóstwo „baby hair”. Jedynym minusem jest tutaj
zapach rosołku – jest dość intensywny i udzielił się też m.
in. mojej poszewce na poduszkę (kozieradkę stosowałam na noc, a
rano myłam włosy szamponem).
- Ampułki Seboradin Forte
W
opakowaniu, które kosztuje około 40 zł znajdziemy 14 ampułek o
pojemności
5 ml. Ja stosowałam je razem z szamponem i maską z tej
serii przez okres około 1,5 miesiąca. Jest to kolejna bardzo dobra
wcierka z której efektów byłam zadowolona. Do szerszej recenzji
zapraszam tutaj:
http://colourfulvanitycase.blogspot.com/2014/11/walka-z-wypadaniem-wosow-zestaw.html
- Jantar
Sklepowa
wcierka bez zawartości alkoholu (kosztuje około 12 zł). Zużyłam
3 buteleczki tego produktu już z nowym składem. Oprócz
delikatnego nawilżenia skalpu nie zauważyłam jednak żadnych
efektów. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na jego temat,
głównie poprzedniej wersji, ale u mnie niestety się nie
sprawdził.
- Woda brzozowa i wcierka L-200 Kulpol
Bardzo
tanie (około 3 zł za 125 ml) i przyjemne produkty :) Nie
podrażniają skóry głowy, delikatnie hamują wypadanie i
pobudzają nowe włoski do wzrostu. W swoim działaniu nie pobiły
jednak u mnie kozieradki i Seboradinu.
- Skrzypokrzywa
Rok
temu przez trzy miesiące piłam herbatkę zaparzoną z torebek
ekspresowych skrzypu i pokrzywy. Nie zauważyłam wtedy
diametralnych efektów. Ostatnio postanowiłam dać Skrzypokrzywie
jeszcze jedną szansę z tym, że teraz napój przyrządzam z
sypanych ziół obu roślinek i powiem Wam, że jestem bardzo
pozytywnie zaskoczona :) Nie dość, że ograniczyłam wypadanie to
włosy zaczęły mi dużo szybciej rosnąć :) Taką herbatkę
można pić maksymalnie
przez okres 3 miesięcy, po czym należy
zrobić miesiąc przerwy. Myślę, że ten napój na stałe zagości
w mojej włosowej suplementacji :)
Puki
co to są wszystkie „specyfiki”, jakie udało mi się przetestować.
Ciekawa jestem czy znacie jakieś inne sposoby na wypadające włosy.
Może mogłybyście jeszcze jakieś polecić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz