Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me Click Me

28 marca 2015

Marcowe DENKO od Tosi!




Wraz z końcem marca, skończyło mi się kilka kosmetyków.

Z pielęgnacyjnych były to:

1. Krem pod oczy Floslek do skóry wrażliwej. W sumie to się nie skończył, bo ma pojemność aż 30 ml, ale jego data przydatności dobiegła końca i sam krem zaczął lekko zmieniać zapach. Krem był przeze mnie bardzo lubiany. Następcy na razie szukam. Lata lecą i przyda się coś bardziej odżywczego i porządnego.

2. Brzozowy krem Sylveco z betuliną. Ulubieniec, jednak na wiosnę wolę coś lżejszego. Aktualnie zastąpiłam go Tołpą nawilżającą i muszę powiedzieć, że całkiem, całkiem. Na pewno zasługuje na oddzielną recenzję.

3. Krem do rąk Natura Siberica, seria Wild, na mleku łosia. Krem idealny i bardzo żałuję, że nie umiem go nigdzie znaleźć. Następcą jest Dr. Scheller z olejem arganowym. Ponieważ na punkcie kremów do rąk mam fioła (inaczej się tego nie da określić), każda miejscówka w domu i nie tylko ma swój krem. Miejscem tego był stolik przy łóżku, a kremik stosowałam na noc.

4. Pilarix. Tego kremu i jego wszechstronności nie trzeba przedstawiać :) Nie zamienię go na żaden inny i nie wyobrażam sobie swojej kosmetyczki bez niego.

5. Dwufazowy płyn do demakijażu Ziaja – stały bywalec :) Skuteczny, daje sobie radę nawet z wodoodpornym makijażem, nie podrażnia.

6. Micelarny żel do mycia twarzy z Biedronki. Żel jak żel. Ma myć i nie wysuszać – więcej wymagań wobec tego typu kosmetyków nie mam. Czy kupię go ponownie? Raczej nie. Myć myje, ale twarz pozostawia ściągniętą, nie pieni się za bardzo, zapach też nijaki. Aktualnie używam pianki z Natury Siberici.

7. Żel pod prysznic Senses. Avonowe żele pod prysznic często u mnie goszczą :) Zapach nie za bardzo przypadł mi do gustu, ale sam żel jest jak najbardziej OK.

8. Suchy szampon Batiste. Moim ulubieńcem jest zapach Fresh i to on będzie następcą.

9. Krem Skinoren :) Niezastąpiony w walce z nieprzyjaciółmi, jednak nie dla skóry wrażliwej. Początkowo krem poleciła mi dermatolog i od tego czasu zagościł u mnie na dłużej.

Kolorówka:

1. Podkład Max Factor 3w1, kolor 47 nude. Jednym słowem – super. Dłuższą recenzję pisałam tutaj: http://colourfulvanitycase.blogspot.com/2014/11/podkad-max-factor-facefinity-all-day.html. Następcą jest Bourjois Healthy Mix.

2. Tusz MF 2000 calorie. Nie ukrywam, że to jeden z moich ulubionych i na pewno niejednokrotnie będę do niego wracać. Aktualnie używam tegoż, ale w wersji wodoodpornej, oraz testuję nowości Avonu :)


3. Eyeliner Flormar. Historia tego eyelinera jest długa i na pewno kiedyś ją opiszę. Jest praktyczny, wygodny, trwały i szczerze mogę polecić każdemu. Następcą jest eyeliner z Makeup Revolution. Eyeliner to kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie makijażu. Mam żelowe, kredki, ale płynny jest świetny, gdy nie mam czasu na nic innego.  

4 komentarze:

  1. Tusz MF jest jednym z pierwszych jakie używałam i jeden z lepszych. Mam do niego duży sentyment. Teraz trafiłam na Twist up Bourjois - jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza: Ja również uwielbiam MF, jest to jeden z moich ulubionych tuszy :) Wcześniej lubiłam, również, Loreal False Lash Wings ;)

      Usuń
    2. Tosia: Strasznie mi się ten z Bourjois podoba :) Uwielbiam takie gadżeciarskie kosmetyki :D

      Usuń
  2. Te podkłady się bardzo od siebie różnią. MF jest bardziej kryjący, zauważalna jest w nim baza. Nie jest rozświetlający, daje raczej naturalno-matowe wykończenie. Ale Healthy Mix ma lepsze kolory i fajnie mi się nim pracuje :) Na wiosnę dla mnie idealny.

    OdpowiedzUsuń